Pomysłodawcom była JulitQa, czyli Sandra 9879 na MSP.
Zapraszam do lektury, dopiero mam nie cały rozdział 1, więc jeżeli Abi mi pozwoli będę publikował kolejne rozdziały jeżeli Wam by się spodobało.
Już bez zbędnego gadania zapraszam do czytania:
''Siedziałem na łóżku Rona. Jego pokój był żółty, a na ścianie wisiał plakat jego ulubionej drużyny Quidditch’a. Nie rozpoznałem jej. W pokoju znajdowały się także dwa łóżka. Jedno, na którym ja siedzę i drugie należące do Rona.
To należące
do mnie jest starsznie nie wygodne i zużyte, jak większość rzeczy Rona i jego
rodziny.
Nie
przeszkadzało mi to. Wolałem stare rzeczy rodziny Wesley’ów, niż nowe meble i
ubrania Dursley’ów.
Spojrzałem
za okno. Rozciągał się za nim widok dzikich łąk, położonych na wzgórzach.
Nagle drzwi
do pokoju Rona się uchyliły. Wszedł Ron. Bezceremonialnie powiedział:
- Harry
jutro jedziemy na Mistrzostwa Świata w Guidditch’u, pamiętasz prawda? –
Powiedział.
- Jasne, że
tak! Jak mógłbym zapomnieć. – Odpowiedziałem od razu bez żadnego namysłu.
Kiedy
wypowiedziałem ostatnie słowa Ron usiadł koło mnie i spojrzał na mnie.
Czułem jak
materac pod naszym ciężarem się zagłębia.
Ron spojrzał
mi głęboko w oczy, jakby czegoś szukał. Nie był to wzrok najlepszego
przyjaciela.
Starałem się
uciekać jego wzroku, ale co odwróciłem wzrok on nie przestawał na mnie patrzeć.
Czułem się nie zręcznie, w końcu się zapytałem:
- Ron
dlaczego się tak na mnie patrzysz? – Zapytałem.
Nie
odpowiedział. Zdziwiło mnie to. Nagle zbliżył się do mnie.
Nachylił się
w moją stronę i pocałował. Przeszyły mnie dreszcze.
Nie
wiedziałem co zrobić Ron jednak nie przestawał. Całował mnie co raz śmielej.
Nagle jego dłoń powędrował w okolice mojej klatki piersiowej.
Gdy
zrozumiałem czego on pragnie odsunąłem się jakby mnie prąd poraził.
Ron
powiedział:
-
Przepraszam.
I wyszedł.
Nie
wiedziałem co o tym myśleć. Czyżby Ron czuł coś do mnie?
Nie możliwe!
Szybko odgoniłem od siebie tę myśl, ale po jakie licho Ron mnie całował?
Nie miałem
czas nad tym myśleć, bo usłyszałem wołanie panie Wesley na kolację.
Wyszedłem
pospiesznie z pokoju i znalazłem się w holu na pierwszym piętrze Nory – tak nazywał
się dom państwa Wesley’ów – było to wąskie pomieszczenie wzdłuż, którego można
było dostrzec dwie pary drzwi.
Dwa po lewej stronie, jedno po prawej i jedno na końcu.
Po lewej
stronie mieścił się pokój braci bliźniaków Rona, Freda i Goerga oraz pokój jego
młodszej siostry Ginni.
Jedno po
lewej było wejściem na strych i do pokoju Percy’go, a to na końcu korytarza
prowadziło do pokoju Rona.
Ruszyłem jak
strzała w kierunku schodów, kiedy nagle drzwi od pokoju Freda i Georga się
otworzyły.
Dostałem w
nos. Okulary spadły na podłogę i się potłukły.
Mniejsza z
okularami z mojego nosa leciała cienka stróżka krwi.
Z pokoju
wychodziła pani Wesley i od razu jak mnie zobaczyła krzyknęła:
- Harry,
skarbie jak Boga kocham nie wiedziałem, że będziesz wychodził! Przepraszam Cię
najmocniej. – Powiedziała Pani Wesley.
- Nic się nie stało, naprawdę. – Odpowiedziałem.
Pani Wesley
zobaczyła moje rozbite okulary na ziemi. Podniosła i je wypowiedziała zaklęcie:
- Reparo!
Okulary była
jak nowe. Został problem z nosem:
- Weź rękę
kochanieńki! – Powiedziała i zaraz potem wypowiedziała kolejne zaklęcie – Renovate!
Poczułem
delikatne mrowienie w nosie. Z nosa momentalnie przestała cieknąć krew.
- Po raz
kolejny zostałem Pani dłużnikiem. – Powiedziałem i zaraz zacząłem mówić dalej –
Przepraszam, że sprawiam kłopoty. Wiem, że to nie moja wina, ale robią państwo
dla mnie więcej, niż na to zasłużyłem.
Podziwiałem
Tych ludzi za niezwykłą bezinteresowność, jaką ofiarowali zawsze drugiemu
człowiekowi.
- Harry to
nie jest problem. Jesteś dla nas rodziną, a rodzinie się pomaga. Wycierpiałeś w
swoim życiu więc, niż jeden starszy człowiek przez całe swoje istnienie.
Wiedziałem,
że miała rację, ale nie mogłem wiecznie na nich żerować. Kiedyś nadejdzie czas
zapłaty.
- A teraz
chodź na kolację!
Razem z Panię Wesley zaczęliśmy chodzić po
schodach, które były niezwykle strome i nie równe, aby wejść do przytulnego
pomieszczenia służącego jako salon i jadalnia w jednym.
Obok
znajdowała się kuchnia, którą od salonojadalnii oddzielały schody.
Dla
Wesley’ów nie liczyło bogactwo, lecz miłość do bliskich.
Rozejrzałem
się po salonie. Nie znalazłem, ani Rona, ani braci bliźniaków, ani Ginni, ani
pana Wesley’a.
Jednak po
chwili usłyszałem głosy dochodzące z ogródka. Pobiegłem tam i ujrzałem jak Pan
Wesley czaruje stół wraz ze swoim synem Bill’em.
Jednakże nie
lewitujące nad naszymi głowami stoły zwróciły moją uwagę, lecz stojącą obok
Percy’ego Hermionę.
Prowadzili
jakąś ożywioną rozmowę, nie chciałem im przeszkadzać.
Jednak cały
czas błądziłem wzrokiem po ogródku w poszukiwaniu Rona.
Czyżby też
coś do niego czuł?
Nie, nie
możliwe! Zaprzeczyłem sobie od razu.
Ron stał na
rogu ogródka. Między ich domostwem, a łąkami.
Teraz to ja
na niego patrzyłem, a ten unikał moje wzroku.
Już chciałem
coś powiedzieć do niego, kiedy podeszła do nas i zawołała wesoło:
- Oh Harry!
Jak dobrze, że jesteś dopiero przed chwilą przyjechałam!
Patrzyłem na
nią jakimś dziwnym wzrokiem. Jakaś cząstką chciała być przy niej i nigdy nie
opuszczać.
Odpowiedziałem:
- To dobrze
Hermiono. Cieszę się, że tu jesteś. – Odpowiedziałem i od razu zapytałem. - Więc będziesz z nami jechała na ten mecz Quidditch’a
czy zostajesz z panią Wesley.
Od razu
odpowiedziała:
- Jadę z
Wami, gdy w końcu się widzimy, nie chcę Was od razu opuszczać.
Uśmiechnęła
się do nas promiennie.
Tak minął
cały wieczór. Na wesołych rozmowach, jedzeniu, piciu, śpiewaniu.
Tylko jedna
osoba siedziała przez cały wieczór z pochmurną miną – Ron.
Jak to
zwykle w życiu bywa po wielkiej radości szybko nastaje smutek. Także i w tym
przypadku tak się stało, bo Pan Wesley wstał i oznajmił:
- Przykro mi
to mówić dzieciaki, ale z finału Mistrzostw Quidditch’a nici. – oznajmił z zawieszoną
głową. – Dla…
Przerwaliśmy
mu w połowie zdania! Wszystkim nam bardzo zależało na tym finale. Irlandia
przeciwko Bułgarii. Przecież to niezwykłe widowisko.
Oby Pan
Wesley miał dobre wytłumaczenie!
- Jak to?!
Dlaczego?! – Krzyknęliśmy.
Pan Wesley
kontynuował jakby nas nie słyszał:
- Dostałem z
Ministerstwa nagłe wezwanie, muszę się tam zjawić w przeciwnym wypadku stracę
pracę. Wiem, że Wam zależało. Przykro mi, mam nadzieję, że kiedyś się Wam odpłacę
za ten wielki zawód.
Wszyscy
momentalnie stracili apetyt i chęć na dalszą zabawę.
Wszystko zaczęliśmy
sprzątać.
Już za trzy
dni miałem rozpocząć naukę czwartego roku w Hogwarcie, więc chyba pora zakupić
książki.
Ciekawiło
mnie cały czas, co był tak ważne, że Ministerstwo potrzebowało pana Wesley’a
tak nagle.
Chcąc, nie
chcąc czułem, że coś w trawie piszczy, ale nie wiedziałem jeszcze co, ale
stwierdziłem, że muszę się tego dowiedzieć.''
Dzięki za przeczytanie, jeżeli nie zanudziłem Was wcześniej na śmierć. To chcielibyście następne rozdziały?
Pragnę także przeprosić za wszelkie błędy jakie mogły się pojawić w tekście. Harry'ego Potter'a całego przeczytałem, ale ponad 3 lata temu!
Wiecie po takim czasie człowiek wiele rzeczy zapomina.
Jeszcze raz ponowię pytania:
Czy chcecie kolejne rodziały?
To na dziś wszystko, dzięki jeszcze raz za przeczytanie :*.
Pierwsza! Super, ja chce dalej!
OdpowiedzUsuńSuper, że Ci się spodobało to dla mnie wiele znaczy :D.
Usuń~ Kuba, tak teraz mam inaczej na google. To jestem ja.
PS. Może jutro opublikuj drugi rozdział, będzie dłuższy od tego ;).
Druga! Nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńTo było takie trochę...szokujące,ale zarazem niesamowite.
OdpowiedzUsuń~Alicja,która mocno przeżywa tę historię i chce więcej.
Ok :). Oglądałeś film czy czytałeś książkè ?
OdpowiedzUsuńCzytałem książkę, 7 tomów za mną =)
UsuńDuśka jest leniwa i nie chciało jej się czytać, ale pewnie książka fajna, widząc po komentarzach. Czytałam jedynie początek, ale widać, że, że.. e. ... FAJNIE PISZESZ. xD. Bez rozpisywania. BLE BLE BLE xd.
OdpowiedzUsuń~Duśka *-*
Fajne i trochę szokujące. Co było dalej?! XDDD Może zostaniesz sławnym pisarzem D:
OdpowiedzUsuń~ monia(000)
SIEDZEM W MOJIM ULUBJONYM PARKU I CZYTAM TO POD POMNIKIEM SANDORA PETOFIEGO (NWM KTO TO JEST -.-) I TAK SJE DZIWJE, CZY TY HCESZ ZESFATADŹ RONA Z HARRYM? KURDE. XD
OdpowiedzUsuńPSZECINKUF TROHE JAQ DLA MNIE PSZYMAŁO ALE CAŁA FABÓŁA GENJALNA I TO MNJE FCIONGNEŁO.
LEL, ALE TA ŻYDUŁADŻJA NA ŁUSZKU BYŁA DZIFNA. XD
(ŻEBYŚCIE WIEĆELI Z KOLESZANKAMI NASYFAMY TEGO SANDORA PETOFILEM ;W; MOJA WINA RZE MA TAKIE NASFISKO??? SORRY, MIAŁ).
LEL, CAPSLOCK FOREVA.
~ KATHEJA. Która wreszcie wyłonczyła capsa. ;-;
KATHEJA, JA CAPSA TRZYMAM OD WCZORAJ -,-
UsuńJESTĘ POMYSŁODAWCA HIHI
OdpowiedzUsuńSuper chcę następny rozdział. P.S. Mam cię w znaj na MSP mój Nick to szuszu8
OdpowiedzUsuńCóż doszłam do tego szokującego momentu w którym chcesz zeswatać harrego i rona i myślę sobie że..., wiesz co nie dokończę bo nie chcem hejtować ;_;
OdpowiedzUsuńa nie czekaj, pojebało ;_;
UsuńNie podoba mi się, że niektóre wyrazy wyglądają jak przetłumaczone w google :/
OdpowiedzUsuńCałkiem ok, ale jednp mi tutaj nie pasje. Pisze na początku ,,Siedziałem na łóżku Rona" a potem że na tym na którym siedze a to drugie jest Rona. Trochę nielogiczne :/
OdpowiedzUsuńTrochę dziwne, że pani Wesley powiedziała ''nie wiedziałem"... Ale powiem, że fajnie się zaczyna :) Ale są błędy Ginni - pisze się Ginny.
OdpowiedzUsuńBosz, bosz, pamiętam jak myśleliśmy nad tym opowiadaniem na TFM.
OdpowiedzUsuń