poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 1

   Cześć! Jednak piszę posta. Wiecie nudy. Ostatnio zacząłem pisać książkę o Harrym Potterze. Jest to moja wersja z moimi pomysłami, a zaczyna się od Czary Ognia, czyli tak jakby Zakon Feniksa, Książę Półkrwi i Insygnia Śmierci nie istniały. Komnata Tajemnic też nigdy nie została otwarta, itp. Dużo pozmieniałem, ale chyba się Wam spodoba. 
Pomysłodawcom była JulitQa, czyli Sandra 9879 na MSP. 
   Zapraszam do lektury, dopiero mam nie cały rozdział 1, więc jeżeli Abi mi pozwoli będę publikował kolejne rozdziały jeżeli Wam by się spodobało. 
Już bez zbędnego gadania zapraszam do czytania:


''Siedziałem na łóżku Rona. Jego pokój był żółty, a na ścianie wisiał plakat jego ulubionej drużyny Quidditch’a.  Nie rozpoznałem jej. W pokoju znajdowały się także dwa łóżka. Jedno, na którym ja siedzę i drugie należące do Rona.
To należące do mnie jest starsznie nie wygodne i zużyte, jak większość rzeczy Rona i jego rodziny.

Nie przeszkadzało mi to. Wolałem stare rzeczy rodziny Wesley’ów, niż nowe meble i ubrania Dursley’ów.
Spojrzałem za okno. Rozciągał się za nim widok dzikich łąk, położonych na wzgórzach.
Nagle drzwi do pokoju Rona się uchyliły. Wszedł Ron. Bezceremonialnie powiedział:
- Harry jutro jedziemy na Mistrzostwa Świata w Guidditch’u, pamiętasz prawda? – Powiedział.
- Jasne, że tak! Jak mógłbym zapomnieć. – Odpowiedziałem od razu bez żadnego namysłu.
Kiedy wypowiedziałem ostatnie słowa Ron usiadł koło mnie i spojrzał na mnie.
Czułem jak materac pod naszym ciężarem się zagłębia.
Ron spojrzał mi głęboko w oczy, jakby czegoś szukał. Nie był to wzrok najlepszego przyjaciela.
Starałem się uciekać jego wzroku, ale co odwróciłem wzrok on nie przestawał na mnie patrzeć. Czułem się nie zręcznie, w końcu się zapytałem:
- Ron dlaczego się tak na mnie patrzysz? – Zapytałem.
Nie odpowiedział. Zdziwiło mnie to. Nagle zbliżył się do mnie.
Nachylił się w moją stronę i pocałował. Przeszyły mnie dreszcze.
Nie wiedziałem co zrobić Ron jednak nie przestawał. Całował mnie co raz śmielej. Nagle jego dłoń powędrował w okolice mojej klatki piersiowej.
Gdy zrozumiałem czego on pragnie odsunąłem się jakby mnie prąd poraził.
Ron powiedział:
- Przepraszam.
I wyszedł.
Nie wiedziałem co o tym myśleć. Czyżby Ron czuł coś do mnie?
Nie możliwe! Szybko odgoniłem od siebie tę myśl, ale po jakie licho Ron mnie całował?
Nie miałem czas nad tym myśleć, bo usłyszałem wołanie panie Wesley na kolację.
Wyszedłem pospiesznie z pokoju i znalazłem się w holu na pierwszym piętrze Nory – tak nazywał się dom państwa Wesley’ów – było to wąskie pomieszczenie wzdłuż, którego można było dostrzec dwie pary drzwi.
Dwa po lewej stronie, jedno po prawej i jedno na końcu.         
Po lewej stronie mieścił się pokój braci bliźniaków Rona, Freda i Goerga oraz pokój jego młodszej siostry Ginni.
Jedno po lewej było wejściem na strych i do pokoju Percy’go, a to na końcu korytarza prowadziło do pokoju Rona.
Ruszyłem jak strzała w kierunku schodów, kiedy nagle drzwi od pokoju Freda i Georga się otworzyły.
Dostałem w nos. Okulary spadły na podłogę i się potłukły.
Mniejsza z okularami z mojego nosa leciała cienka stróżka krwi.
Z pokoju wychodziła pani Wesley i od razu jak mnie zobaczyła krzyknęła:
- Harry, skarbie jak Boga kocham nie wiedziałem, że będziesz wychodził! Przepraszam Cię najmocniej. – Powiedziała Pani Wesley.
- Nic się nie stało, naprawdę. – Odpowiedziałem.                         
Pani Wesley zobaczyła moje rozbite okulary na ziemi. Podniosła i je wypowiedziała zaklęcie:
- Reparo!
Okulary była jak nowe. Został problem z nosem:
- Weź rękę kochanieńki! – Powiedziała i zaraz potem wypowiedziała kolejne zaklęcie – Renovate!
Poczułem delikatne mrowienie w nosie. Z nosa momentalnie przestała cieknąć krew.
- Po raz kolejny zostałem Pani dłużnikiem. – Powiedziałem i zaraz zacząłem mówić dalej – Przepraszam, że sprawiam kłopoty. Wiem, że to nie moja wina, ale robią państwo dla mnie więcej, niż na to zasłużyłem.
Podziwiałem Tych ludzi za niezwykłą bezinteresowność, jaką ofiarowali zawsze drugiemu człowiekowi.
- Harry to nie jest problem. Jesteś dla nas rodziną, a rodzinie się pomaga. Wycierpiałeś w swoim życiu więc, niż jeden starszy człowiek przez całe swoje istnienie.
Wiedziałem, że miała rację, ale nie mogłem wiecznie na nich żerować. Kiedyś nadejdzie czas zapłaty.
- A teraz chodź na kolację!
   Razem z Panię Wesley zaczęliśmy chodzić po schodach, które były niezwykle strome i nie równe, aby wejść do przytulnego pomieszczenia służącego jako salon i jadalnia w jednym.
Obok znajdowała się kuchnia, którą od salonojadalnii oddzielały schody.
Dla Wesley’ów nie liczyło bogactwo, lecz miłość do bliskich.
Rozejrzałem się po salonie. Nie znalazłem, ani Rona, ani braci bliźniaków, ani Ginni, ani pana Wesley’a.
Jednak po chwili usłyszałem głosy dochodzące z ogródka. Pobiegłem tam i ujrzałem jak Pan Wesley czaruje stół wraz ze swoim synem Bill’em.
Jednakże nie lewitujące nad naszymi głowami stoły zwróciły moją uwagę, lecz stojącą obok Percy’ego Hermionę.
Prowadzili jakąś ożywioną rozmowę, nie chciałem im przeszkadzać.
Jednak cały czas błądziłem wzrokiem po ogródku w poszukiwaniu Rona.
Czyżby też coś do niego czuł?

  Nie, nie możliwe! Zaprzeczyłem sobie od razu.
Ron stał na rogu ogródka. Między ich domostwem, a łąkami.

Teraz to ja na niego patrzyłem, a ten unikał moje wzroku.

Już chciałem coś powiedzieć do niego, kiedy podeszła do nas i zawołała wesoło:

- Oh Harry! Jak dobrze, że jesteś dopiero przed chwilą przyjechałam!

Patrzyłem na nią jakimś dziwnym wzrokiem. Jakaś cząstką chciała być przy niej i nigdy nie opuszczać.

Odpowiedziałem:

- To dobrze Hermiono. Cieszę się, że tu jesteś. – Odpowiedziałem i od razu zapytałem. -  Więc będziesz z nami jechała na ten mecz Quidditch’a czy zostajesz z panią Wesley.

Od razu odpowiedziała:

- Jadę z Wami, gdy w końcu się widzimy, nie chcę Was od razu opuszczać.

Uśmiechnęła się do nas promiennie.

Tak minął cały wieczór. Na wesołych rozmowach, jedzeniu, piciu, śpiewaniu.

Tylko jedna osoba siedziała przez cały wieczór z pochmurną miną – Ron.

Jak to zwykle w życiu bywa po wielkiej radości szybko nastaje smutek. Także i w tym przypadku tak się stało, bo Pan Wesley wstał i oznajmił:

- Przykro mi to mówić dzieciaki, ale z finału Mistrzostw Quidditch’a nici. – oznajmił z zawieszoną głową. – Dla…

Przerwaliśmy mu w połowie zdania! Wszystkim nam bardzo zależało na tym finale. Irlandia przeciwko Bułgarii. Przecież to niezwykłe widowisko.

Oby Pan Wesley miał dobre wytłumaczenie!

- Jak to?! Dlaczego?! – Krzyknęliśmy.

Pan Wesley kontynuował jakby nas nie słyszał:

- Dostałem z Ministerstwa nagłe wezwanie, muszę się tam zjawić w przeciwnym wypadku stracę pracę. Wiem, że Wam zależało. Przykro mi, mam nadzieję, że kiedyś się Wam odpłacę za ten wielki zawód.

Wszyscy momentalnie stracili apetyt i chęć na dalszą zabawę.

Wszystko zaczęliśmy sprzątać.

Już za trzy dni miałem rozpocząć naukę czwartego roku w Hogwarcie, więc chyba pora zakupić książki.

Ciekawiło mnie cały czas, co był tak ważne, że Ministerstwo potrzebowało pana Wesley’a tak nagle.

Chcąc, nie chcąc czułem, że coś w trawie piszczy, ale nie wiedziałem jeszcze co, ale stwierdziłem, że muszę się tego dowiedzieć.''

   Dzięki za przeczytanie, jeżeli nie zanudziłem Was wcześniej na śmierć. To chcielibyście następne rozdziały? 
Pragnę także przeprosić za wszelkie błędy jakie mogły się pojawić w tekście. Harry'ego Potter'a całego przeczytałem, ale ponad 3 lata temu! 
Wiecie po takim czasie człowiek wiele rzeczy zapomina. 
Jeszcze raz ponowię pytania:

Czy chcecie kolejne rodziały?

To na dziś wszystko, dzięki jeszcze raz za przeczytanie :*.


18 komentarzy:

  1. Pierwsza! Super, ja chce dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że Ci się spodobało to dla mnie wiele znaczy :D.
      ~ Kuba, tak teraz mam inaczej na google. To jestem ja.
      PS. Może jutro opublikuj drugi rozdział, będzie dłuższy od tego ;).

      Usuń
  2. Druga! Nie mogę się doczekać następnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. To było takie trochę...szokujące,ale zarazem niesamowite.
    ~Alicja,która mocno przeżywa tę historię i chce więcej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok :). Oglądałeś film czy czytałeś książkè ?

    OdpowiedzUsuń
  5. Duśka jest leniwa i nie chciało jej się czytać, ale pewnie książka fajna, widząc po komentarzach. Czytałam jedynie początek, ale widać, że, że.. e. ... FAJNIE PISZESZ. xD. Bez rozpisywania. BLE BLE BLE xd.

    ~Duśka *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne i trochę szokujące. Co było dalej?! XDDD Może zostaniesz sławnym pisarzem D:
    ~ monia(000)

    OdpowiedzUsuń
  7. SIEDZEM W MOJIM ULUBJONYM PARKU I CZYTAM TO POD POMNIKIEM SANDORA PETOFIEGO (NWM KTO TO JEST -.-) I TAK SJE DZIWJE, CZY TY HCESZ ZESFATADŹ RONA Z HARRYM? KURDE. XD
    PSZECINKUF TROHE JAQ DLA MNIE PSZYMAŁO ALE CAŁA FABÓŁA GENJALNA I TO MNJE FCIONGNEŁO.
    LEL, ALE TA ŻYDUŁADŻJA NA ŁUSZKU BYŁA DZIFNA. XD
    (ŻEBYŚCIE WIEĆELI Z KOLESZANKAMI NASYFAMY TEGO SANDORA PETOFILEM ;W; MOJA WINA RZE MA TAKIE NASFISKO??? SORRY, MIAŁ).
    LEL, CAPSLOCK FOREVA.
    ~ KATHEJA. Która wreszcie wyłonczyła capsa. ;-;

    OdpowiedzUsuń
  8. JESTĘ POMYSŁODAWCA HIHI

    OdpowiedzUsuń
  9. Super chcę następny rozdział. P.S. Mam cię w znaj na MSP mój Nick to szuszu8

    OdpowiedzUsuń
  10. Cóż doszłam do tego szokującego momentu w którym chcesz zeswatać harrego i rona i myślę sobie że..., wiesz co nie dokończę bo nie chcem hejtować ;_;

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie podoba mi się, że niektóre wyrazy wyglądają jak przetłumaczone w google :/

    OdpowiedzUsuń
  12. Całkiem ok, ale jednp mi tutaj nie pasje. Pisze na początku ,,Siedziałem na łóżku Rona" a potem że na tym na którym siedze a to drugie jest Rona. Trochę nielogiczne :/

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę dziwne, że pani Wesley powiedziała ''nie wiedziałem"... Ale powiem, że fajnie się zaczyna :) Ale są błędy Ginni - pisze się Ginny.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bosz, bosz, pamiętam jak myśleliśmy nad tym opowiadaniem na TFM.

    OdpowiedzUsuń

Czekamy na Twoją opinię!